JAK ŚWIĘTY MIKOŁAJ OD ŚMIERCI
GŁODOWEJ TORUŃCZYKÓW URATOWAŁ

Przed wieloma wiekami, kiedy w Toruniu panował dobrobyt, a jego mieszkańcy żyli w dostatku, żaden z nich nie pomyślał nawet przez chwilkę, że ich życie może zmienić się na gorsze. Do portu nad Wisłą zawijały statki pełne towarów, a w warsztatach rzemieślniczych wrzała praca i nauka. Pewnego razu stało się jednak to, czego torunianie się nie spodziewali. Nadszedł rok nieurodzaju. Brakowało mąki i chleba. Ludzie cierpieli głód, jakiego jeszcze nigdy w tym mieście nie zaznali. I choć burmistrz i rada Miasta rozkazali wydać ostatnie zapasy zboża ze spichlerzy i wypiec z nich chleb, starczyło tego na kilkanaście dni. Tymczasem zbliżał się grudzień. Rozpoczął się okres Adwentu, a tu ani mąki, ani chleba, nie mówiąc już o smacznych piernikach, które w poprzednich latach zawsze o tym czasie wypiekano.

Do mieszkańców miasta nieuchronnie zbliżało się widmo śmierci głodowej. Zwrócili się więc o pomoc do swojego biskupa Mikołaja. Ten odpowiedział: „Proście Boga o pomoc i miejcie mocną wiarę, a On was nie opuści”. Torunianie oddali się gorącym modlitwom oczekując pomocy boskiej. Po kilku dniach, dokładnie 6 grudnia do toruńskiego portu na Wiśle zawitał statek załadowany po brzegi worami ze zbożem. Biskup Mikołaj poprosił załogę statku, by podzieliła się zbożem z głodującymi mieszkańcami. Marynarze współczuli głodującym lecz odrzekli: „Chętnie byśmy wam pomogli, lecz statek ze zbożem jest własnością naszego pana, który każe nas bardzo surowo, kiedy przekona się przy sprzedaży, że zboża brakuje.” Na to rzekł biskup Mikołaj: „Pomóżcie głodującym, a nie zabraknie wam nawet ziarenka”.

Marynarze dali się w końcu przekonać i odstąpili część zboża głodującym mieszkańcom Torunia, ci przekazali je młynarzom i dalej piekarzom, którzy wypiekli dużo chleba. W taki to sposób biskup Mikołaj uchronił Toruń i jego mieszkańców przed śmiercią głodową.

Statek z życzliwą załogą pożegnano w Toruniu bardzo serdecznie z życzeniami pomyślnych wiatrów. Kiedy po wielu dniach statek zawinął do portu przeznaczenia marynarze spostrzegli, że nie brakuje ani jednego worka ze zbożem. Widząc taki cud załoga statku opowiadała wszystkim ludziom o tym, że nie brakuje ani jednego worka ze zbożem. Widząc taki cud załoga statku opowiadała wszystkim ludziom o tym, co wydarzyło się 6 grudnia w Toruniu i w jaki sposób przez użyczone zboże uratowali mieszkańców Torunia od śmierci głodowej. O biskupie Mikołaju zaczęto mówić jak o świętym. Od tego czasu ludzie na całym świecie bardzo polubili i czcili biskupa Mikołaja, a dnia 6 grudnia, na pamiątkę tego cudu, zaczęli swoje dzieci obdarowywać słodyczami. Każdego dnia obdarowując się nawzajem jakąś drobnostką nie powinniśmy zapominać, że największym szczęściem jest dać radość i szczęście innym.

Po wielu latach, kiedy powstało miasto Podgórz jego mieszkańcy przypomnieli sobie o biskupie Mikołaju, który uratował mieszkańców Torunia i okolic od śmierci głodowej. Na pamiątkę tego wydarzenia miasto Podgórz postanowiło umieścić w swoim herbie postać świętego Mikołaja-biskupa, trzymającego w lewej ręce pastorał a w prawej trzy złote kule.

LEGENDA TORUŃSKA