MOJE OPOWIADANIE „NAJPIĘKNIEJSZE SERCE” CZ. II

Kiedy tak razem stały płacząc nad ukochaną osobą nagle do drzwi ktoś zapukał. Kobieta podeszła do drzwi szybko je otwierając. A jej oczom ukazał się bardzo elegancko ubrany Pan z siwą bródką i laską w ręku.
– Dzień dobry Pani – przywitał się nieznajomy.
– Dzień dobry – odpowiedziała zapłakana kobieta.
– Kim pan jest? – spytała się Pani Kasia.
– Przysłał mnie do chorego właściciel ziemski Pan Franciszek. Jestem lekarzem – z uśmiechem odparł mężczyzna.
– Pani Kasia ze łzami w oczach i lekko zaskoczona słowami lekarza – powiedziała.
– Już jest za późno doktorze! – a pozatym to niemożliwe, żeby ten Pan nam pomógł – i spuściła głowę ze smutku.
– Pewna dziewczynka wywarła na niego duży wpływ! – mówiąc te słowa zwrócił się do Pani Kasi.
– Pozwoli Pani, że teraz zbadam chorego i zdiagnozuje czy pacjent przeżyje – odpowiedział lekarz.
– Dobrze Panie doktorze – szlochem mówiła Pani Kasia.

Kiedy lekarz badał ojca Agnieszki dziewczynka – zwróciła się do mamy.
– Mamusiu.
– Tak kochanie – odpowiedziała mama Agnieszki.
– To ja byłam u tego Pana Franciszka po pomoc!
– Jak to córeczko? – zdumiała się kobieta.
– No bo wiesz mamusiu chciałam uratować tatusia więc tam poszłam, ale ten Pan był dla mnie nieuprzejmy.
– A teraz popatrz! – jednak przysłał lekarza. Wiedziałam, że ma dobre serce! – z uśmiechem powiedziała dziewczynka.
– Pani Kasia głaskając po głowie Agnieszkę – zwróciła się do córeczki słowami.
– Córeczko kochana ty masz najpiękniejsze serduszko, które każdego
poruszy. W tym czasie kiedy córka z matką rozmawiały lekarz skończył badać chorego – i zwrócił się do Pani Kasi.
– Proszę Pani mąż żyje, ale muszę go zabrać natychmiast do szpitala!
– Dzięki ci Panie Boże moje kochanie żyje! – ze łzami w oczach uradowała się Pani Kasia a mówiąc te słowa nagle posmutniała.
– Ale ja nie mam pieniędzy i nie wiem czym Panu teraz zapłacę!
– Lekarz jednak się uśmiechnął do kobiety – mówiąc.
– Proszę się niczym nie martwić wszystkie koszty zostaną pokryte przez Pana Franciszka.
– Kobieta ucieszona ucałowała z radości lekarza a Agnieszka uwiesiła się mężczyźnie na szyji obdarzając go buziakiem w policzek.
– Mężczyzna uśmiechając się – powiedział.
– Ależ kochane nie mnie dziękujcie, ale Panu Franciszkowi.
– A teraz już zabieram chorego do szpitala.
– Dobrze – odrzekła Pani Kasia.
Wtedy wyniósł lekarz na rękach Pana Adama z chatki niosąc go do powozu, którym przyjechał.
– Dowidzenia Pani – powiedział lekarz.
– Jutro możecie odwiedzić chorego.
– Dowidzenia i dziękujemy bardzo ze łzami w oczach – odpowiedziała kobieta.
I stały tak razem patrząc się jak powóz doktora znika im z oczu.
– Mamusiu tatuś wyzdrowieje prawda? – pytała się ze łzami w oczach Agnieszka.
– Tak kochanie musimy w to wierzyć – odpowiedziała matka córeczce.
– Wiesz co Agnieszko jutro z samego ranka pójdziemy z kwiatkami do Pana Franciszka i mu podziękujemy za pomoc.
– Tak mamusiu! – i ucałuje go z całych sił – z radością odrzekła Agnieszka.
– Dobrze już dobrze – chodźmy do domku bo widzę, że jesteś przemarznięta. Zrobię ci herbaty i pomodlimy się za tatusia – tak mówiąc kobieta weszła do domu za rączkę trzymając swoją córeczkę. Myślami wciąż jednak była przy mężu, bo tak bardzo bała się o jego życie…

Opowiadanie mojego autorstwa cz. II została napisana

15 listopada 2005 roku

Viola