MOJE OPOWIADANIE „MARYSIA” CZ. I

W pewnej w małej chatce żyła sobie mała dziewczynka, a na imię jej było Marysia. Była śliczną dziewczynką o niebieskich oczkach i blond włosach. Jej rodzice pomarli, a Marysia mieszkała wraz z dziadkiem, który był jedyną jej rodziną. Pomimo, iż dziadek ją bardzo kochał, to i tak Marysia czuła się czasem bardzo samotna, ponieważ brakowało jej towarzystwa dzieci. Marysia chodziła czasami z dziadkiem do sąsiadów, wtedy miała możliwość pobawienia się z ich dziećmi, lecz one bawiąc się z nią śmiały się z Marysi, że ma ciągle tą samą sukienkę. Wprawdzie dziadek starał się ubierać Marysię  jak tylko potrafił to jednak był bardzo biedny i kupował jej tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Marysia starała się nie zwracać na to uwagi choć było jej bardzo przykro, że dzieci tak się z niej śmieją. Zawsze jednak bardzo cieszyła się jak po wizycie u sąsiada dziadek zabierał ją do sklepiku i kupował ciasteczka które uwielbiała jeść.

Staruszek starał się jak tylko mógł, aby Marysia była szczęśliwa, lecz mimo ogromnych chęci nie mógł jej zapewnić matczynej miłości, której tak bardzo potrzebowała. Dziewczynka każdego dnia chodziła do szkoły i bardzo lubiła swoją wychowawczynię Panią Beatkę, która także polubiła dziewczynkę i zawsze jej pomagała w lekcjach. Pani Beatka mieszkała w wynajętym pokoiku i żyła sobie skromnie, wiedziała co czuje Marysia bo sama wychowywała się bez rodziców, dlatego czując jak bardzo Marysi brakuje matki, często odwiedzała dziewczynkę i jej dziadka zawsze przynosząc Marysi piękne bajki do poczytania i jakieś łakocie. W ten sposób dziewczynka i nauczycielka zaprzyjaźniły się ze sobą. Marysia po szkole często bawiła się sama na starym strychu, miała tam swój mały kącik zabaw i marzyła o małym piesku od Świętego Mikołaja, każdego roku pisząc do Mikołaja list, lecz nigdy nic nie dostawała. Dziewczynka jednak wierzyła w Mikołaja i dlatego każdego roku czekała cierpliwie, aż Mikołaj przeczyta jej list. Kiedy przyszła zima i zaczęły zbliżać się święta dziadek widząc ogromną przyjaźń pomiędzy wnuczką a nauczycielką zaprosił Panią Beatkę na Wigilię. Kobieta przyjęła zaproszenie bo i tak pewno siedziałaby sama w ten dzień a tak pomyślała sobie, że chociaż spędzi święta ze wspaniałymi ludźmi, którzy w pewien sposób stali się dla niej jak rodzina. Kiedy przyszła Wigilia pod choinką oprócz prezentu od dziadka i Pani Beatki czekał jeszcze jeden prezent dla Marysi, nawet dziadek i Pani Beatka byli zdziwieni tym prezentem, pomyśleli sobie wtedy że to Święty Mikołaj zostawił dla Marysi podarunek bo nikt inny im do głowy nie przychodził. Ucieszona dziewczynka rozpakowała szybko najpierw prezent od Pani Beatki była to sukienka uszyta przez nauczycielkę dla Marysi, a od dziadka dostała cukierki. Zadowolona podbiegła do obojga podziękowała i ucałowała ich wręczając im laurki jakie sama dla nich zrobiła pod choinkę. Oni także podziękowali Marysi tuląc ją w ramionach. Teraz już tylko został jej jeszcze jeden prezent do rozpakowania, który zostawiła sobie na sam koniec. Kiedy go zaczęła rozpakowywać rączki jej się trzęsły bo czuła, że to prezent od Świętego Mikołaja i nagle jej oczom ukazał się prześliczny mały piesek. Szczęśliwa Marysia wzięła pieska na rączki i wykrzyczała:
– Dziękuję Święty Mikołaju to najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać.
Uśmiechnięta i pełna radości zaczęła bawić się z nowym pieskiem nadając
mu imię Perełka. I tak minęły im święta pełne radości i szczęścia, a cała trójka czuła się w ten czas świąt jak prawdziwa rodzina.

Opowiadanie mojego autorstwa cz. I została napisana 28

października 2005 roku

Viola