MOJE OPOWIADANIE „NAJPIĘKNIEJSZE SERCE” CZ. V

Kiedy tak spacerowali sobie po ogrodzie Jaś poraz pierwszy od bardzo dawna poczuł się szczęśliwy i w ciągu tych dwóch dni bardzo polubił Agnieszkę. Idąc tak z dziewczynką pod rękę pomyślał sobie, że bardzo by chciał ją zobaczyć i wtedy zrobiło mu się smutno bo wiedział, że to życzenie nigdy w życiu się nie spełni. Po chwili z jego rozmyśleń wybiła go dziewczynka pytając się:
– Zamyśliłeś się Jasiu?
– Ja? – no tak zamyśliłem!
– A o czym można wiedzieć? – kontynuowała Agnieszka.
– Jaś nie chcąc powiedzieć prawdę, skłamał, że myślał o jej ojcu.
– No ja też Jasiu myślę o tatusiu i cieszę się że go zobaczę dzisiaj – uradowana powiedziała dziewczynka.
– Sądzę że już musimy iść jeśli chcesz zdążyć jechać do ojca – rzekł trochę ze smutną miną chłopczyk.
– Dobrze to wracajmy już do domu – odpowiedziała Agnieszka.
I kiedy przekroczyli próg domu pożegnali się ze sobą całusem w policzek. A po chwili dziewczynka poszła się przebrać i czekała już na swoją mamę. Kwadrans później zbiegła na dół do holu słysząc głos mamy i dziadka. Uradowana przywitała się z mamą mocno ją tuląc do siebie.
– Mamusiu kochana jak ja się za tobą stęksniłam! – wykrzyczała dziewczynka.
– Ja też za tobą kochanie się stęskniłam – odpowiedziała pełna czułości mama dziewczynki.
Wtedy nagle odezwał się pan Franciszek:
– Kochane musimy już jechać jeśli chcemy zdążyć na wizytę?
– Dobrze – obydwie odrzekły.
– Już idziemy.
No i pojechali w odwiedziny do ojca dziewczynki. Kiedy Agnieszka wreszcie zobaczyła tatę ucieszyła się bardzo i przytuliła się do ojca. Ojciec Agnieszki również był szczęśliwy widząc swoją córeczkę, choć jeszcze był bardzo słaby.
– Tatusiu kochany! – tuląc się do ojca – krzyczała Agnieszka.
– Cześć mój mały szkrabie – z humorkiem przywitał ją tato.
– Tęskniłaś choć troszkę za mną? – kontynuował pan Adam.
– No jasne tatusiu, że tęskniłam i jeszcze mocniej wtedy się przytuliła do taty.
Pan Franciszek także się przywitał z panem Adamem i przeprosił go za wszystkie przykrości jakie mu wyrządził. Obaj mężczyźni także podali sobie ręce na zgodę. Niestety wizyta przebiegła szybko, ale za to dziewczynka była szczęśliwa widząc tatę w lepszym stanie. Pani Kasia musiała powiedzieć jeszcze córeczce, że będzie musiała zostać u pana Franciszka na jakieś trzy tygodnie i wzięła córeczkę na bok i rzekła czule do niej:
– Kochanie musisz jeszcze zostać jakieś trzy tygodnie u pana Franciszka, ja muszę codziennie do tatusia jeździć, poradzisz sobie bo jesteś już dużą dziewczynką.
– Dobrze mamusiu zostanę, ale będę mocno tęsknić za tobą i tatusiem – odpowiedziała ze smutną miną dziewczynka.
– Już się nie smuć skarbie, idź teraz pożegnaj się z tatusiem.
Dziewczynka szybko odwróciła się i poszła w stronę łóżka na którym leżał jej ojciec i pożegnała się z nim czule.
– Pa kochany tatusiu będę tęsknić! – powiedziała cała zapłakana.
– Nie płacz kochanie już nie długo się zobaczymy ja też będę bardzo tęsknić.
– Do zobaczenia tatusiu i mamusiu!
– Do zobaczenia szkrabie mój!
– Kochamy cię pamiętaj o tym! – odpowiedzieli razem rodzice Agnieszki.
– Ja też was kocham – rzekła dziewczynka i zaczęła zbierać się do wyjścia trzymając się ręki pana Franciszka.
– Do widzenia niech pan wraca szybko nam do zdrowia – na pożegnanie wychodząc rzekł pan Franciszek.
– Do widzenia panie Franciszku i dziękujemy za wszystko i za opiekę nad Agnieszką – odpowiedział pan Adam.
– Nie ma za co Agnieszka to dla mnie jak wnuczka – mówiąc te słowa pan Franciszek uśmiechnął się do dziewczynki i wyszli.
W czasie powrotnej drogi do domu Agnieszka i pan Franciszek długo sobie rozmawiali o różnych rzeczach.
I nagle dziewczynka zapytała się staruszka o Jasia:
– Dziadku a powiedz mi czy Jasiu nie widzi od urodzenia?
– Jeśli chcesz to opowiem ci jak to się stało Agnieszko.
– Tak proszę opowiedz mi dziadku – odpowiedziała zaciekawiona historią Jasia Agnieszka.
– A więc kochana Agnieszko było to tak. Jaś urodził się zdrowy, ale jego mama a moja córka, zmarła przy porodzie. Wszyscy smuciliśmy się bo Jasiowi
zostałem tylko ja.
– A jego tatuś? – przerywając opowiadanie spytała się dziewczynka.
– Jego tato zginął na wojnie!
– Przykro mi to smutne – powiedziała zasmucona dziewczynka.
– Tak to przykre, no ale na czym to ja skończyłem. Ach tak, na tym że smuciliśmy się z powodu śmierci mojej córeczki i jednocześnie radowaliśmy, że na świecie pojawił się Jasiu. Gdy Jaś miał 7 latek to spadł z kucyka i
uderzył się w głowę i po tym wypadku zaczął stopniowo tracić wzrok.
Chciałem z nim jeździć po lekarzach szukać ratunku, lecz on zamknął
się w sobie i we własnym pokoju. I to niestety trwa już dwa lata a
on nawet nie pozwala się zbadać przez żadnego lekarza.
– To smutna historia dziadku – odpowiedziała Agnieszka.
– Wiesz co dziadku? – porozmawiam z Jasiem o tych badaniach może mnie posłucha?
– Ach ty moja kochana Agniesiu, nie wiem czy ci się uda, ale jak możesz to spróbuj.
Mówiąc te słowa pan Franciszek zobaczył, że dojechali już na miejsce i pożegnał się szybko z dziewczynką całując ją w policzek,
ponieważ miał jeszcze dużo spraw do pozałatwiania. Dziewczynka poszła więc do swojego pokoju i rozmyślała o Jasiu, ale nie wytrzymała i poszła do Jasia na górę do jego pokoju.
– Zapukała, puk, puk.
– Kto tam? – usłyszała zza drzwi głos Jasia.
– No jak to kto to ja Agnieszka – radosnym tonem odpowiedziała.
– To jak mogę wejść? – czy mam sobie pójść – spytała.
– Wejdź Agnieszko dla ciebie drzwi są zawsze otwarte.
– Dziękuję Jasiu.
– Nie ma za co, a teraz opowiedz mi jak było u taty w szpitalu? – spytał się chłopczyk.
No i dziewczynka zaczęła opowiadać o tacie o tym jak pan Franciszek i jej tato pogodzili się ze sobą i jak bardzo cieszyła się że widzi tatę.
Po chwili jednak zamilkła. Jaś zaniepokoił się tym milczeniem ze strony dziewczynki i spytał się jej co się stało, że tak nagle posmutniała.
– No bo wiesz Jasiu znam twoją historię od twojego dziadka – odpowiedziała Agnieszka.
– Wiem że widziałeś i że nie chcesz dać się zbadać, ale nie rozumiem czemu odsuwasz się od swojego dziadka przecież on cię tak mocno kocha Jasiu.
– Ja wiem, że mnie dziadek kocha ja też go kocham, ale tak jakoś byłem zły na cały świat – a mówiąc te słowa opuścił głowę i posmutniał.
– No i pozatym usłyszałem przypadkiem jak jeden z lekarzy powiedział dziadkowi, że to strata pieniędzy bo i tak nie będę widział nigdy, więc chciałem zaoszczędzić dziadkowi tego wszystkiego.
– A więc to dlatego, uważam, że źle zrobiłeś Jasiu!
– Musi cię więcej specjalistów zbadać – rozumiesz Jasiu.
– Ale rozumiem, jak się musisz czuć.
– A co ty możesz wiedzieć jak ja się czuję, cały mój świat legł w gruzach już jako dziecko jestem skazany na życie w ciemnościach!
– Zostaw mnie Agnieszko, proszę wyjdź! – zaczął krzyczeć chłopczyk.
– Agnieszka widząc, że Jaś jest roztrzęsiony jej słowami wybiegła z pokoju cała zapłakana.
Jaś po chwili zrozumiał, że dziewczynka mu przecież źle nie życzyła i zaczął za nią iść na oślep – krzycząc:
– Agnieszko przepraszam! – wróć proszę.
Dziewczynka usłyszała jak Jasiu ją woła i pobiegła w jego kierunku. Stanęła blisko niego i przytuliła go z całych sił – mówiąc:
– Jasiu nie bój się wszystko będzie dobrze.
– Tak wiem Agnieszko moja przyjaciółko.
– Nie płacz już proszę, przepraszam.
– Zgadzam się pojechać na te badania, ale mam jeden warunek?
Agnieszka uśmiechnęła się do chłopca – pytając.
– No jaki to warunek?
Pojedziesz ze mną na te badania?
– Dobrze pojadę – odrzekła.
– A teraz chodźmy do dziadka mu o wszystkim powiedzieć? – powiedziała dziewczynka.
– No to chodźmy – odpowiedział Jaś.
I tak prowadząc Jasia pod rękę zeszli na dół do gabinetu pana Franciszka. Jaś zaczął pierwszy opowiadać dziadkowi, że chce się zbadać i że przeprasza za wszystko. Pan Franciszek płakał słysząc te słowa i bardzo mocno przytulił Jasia. Od tamtego dnia wszystko się zmieniło Jaś odżył jak i również pan Franciszek był innym człowiekiem. A po trzech tygodniach ojciec Agnieszki powrócił do zdrowia i pracował u pana Franciszka. A Agnieszka była częstym gościem w domu Jasia i najlepszą jego przyjaciółką. Badania się oczywiście odbyły i jak obiecała Agnieszka pojechała na te badania z Jasiem. Okazało się również, że chłopiec odbędzie operację po której będzie widział. Agnieszka bardzo się cieszyła tą wspaniałą wiadomością jak i zresztą wszyscy inni a najbardziej pan Franciszek szalał z radości. Kiedy nadszedł wreszcie dzień operacji Agnieszka modliła się gorąco za Jasia, całe dnie czekając na jego powrót ze szpitala. Aż wreszcie pewnego pięknego dnia Jaś powrócił do domu i stanął obok Agnieszki. Powoli ściągnęli mu bandaże i wtedy zobaczył poraz pierwszy swoją przyjaciółkę, która tyle dobrego wniosła do jego życia.
– Widzę cię Agnieszko, ale ty jesteś ładna – powiedział chłopczyk.
– Agnieszka ze łzami w oczach podeszła do Jasia i przytuliła
się mocno do niego – mówiąc.
– Mówiłam ci Jasiu, że wszystko będzie dobrze.
– A ja ci zapomniałem powiedzieć o jeszcze jednym – rzekł Jaś.
– Tak a o czym Jasiu?
– Że wtedy w ogrodzie skłamałem cię, bo nie myślałem o twoim ojcu, ale
o tym, żeby cię ujrzeć Agnieszko.
– Dziewczynka wtedy podeszła do Jasia i na uszko mu szepnęła – wybaczam ci, a teraz chodźmy pobawić się do ogrodu szkoda dnia Jasiu.
I pobiegli razem do ogrodu trzymając się za rączki szczęśliwi i pełni radości.

Opowiadanie mojego autorstwa cz. V została napisana

3 grudnia 2005 roku

Viola